Kochani
rodzice..co dla dziecka jest najlepsze?
Właśnie....co dla dziecka jest najlepsze? Żebyśmy
my to wiedzieli. Nastała moda na aktywne spędzanie czasu z dzieckiem. Można się
z nim bawić, układać klocki, czytać książki, robić teatrzyk, stymulować ich
rozwój całą paletą zabawek interaktywnych i edukacyjnych. Możliwości jest
sporo. Przyznam, że i ja nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła bawić się z
Maksiem. Może nie wytrzymuję zbyt długo...ale staram się. Prawda jest taka, że
kiedy biorę książkę w rękę....jemu aż śmieją się oczy. Wie, że za moment
usłyszy niesamowitą (przeważnie tą samą) historyjkę.
Oto seria Kamyczek, którą ostatnio maglujemy
I seria Elmex z myszkami myjącymi ząbki ;)
Rymowane, krótkie historyjki;)
Na
Mikołajki Maksio dostał od nas foremki IKEA za jakieś symboliczne 7zł. To był
strzał w 10! Każda foremka różni się od siebie. Można je na sobie ustawiać i
budować wieżę, lub wkładać jedną w drugą. Świetnie się nimi również rzuca;)
Przypomina mi się moja rodzina. Typowo PRL-owska.
Tata pracował. Po pracy czytał książki lub kleił modele. Mama pracowała,
sprzątała, gotowała i ogarniała mnie i mojego brata. Nikomu nie przyszło do
głowy, żeby się z nami bawić lub organizować nam czas. Nigdy rodzice nie
sprawdzali nam zaszytów lub prac domowych. Nieraz sama chodziłam do taty,żeby mi
sprawdził błędy. To była cała pomoc. I co? Mój brat w przedszkolu liczył już
działania „pod kreską”. Był genialny z matmy i fizyki. Ja nie miałam żadnych
problemów z nauką. Oczywiście geniuszem nie byłam...ale paski przynosiłam;)
Może babcia odegrała istotną rolę? Ona zabierała nas do kina, teatru, cyrku, na
wycieczki. Czytała i opowiadała książki. Grała we wszystkie możliwe gry oraz
udostępniała mi swoją wielką kolekcję biżuterii....oglądałam ją godzinami i
była to moja najfajniejsza zabawa (no może porównywalna z „Grzybkami” ;)).
Rodzice byli od wychowywania, a dziadkowie do
rozpieszczania. Chociaż z perspektywy czasu wydaje mi się, że babcia wiele mnie
nauczyła...właśnie poprzez zabawę;)
P.S. Dziadek zaraził poczuciem humoru i skłonnością do wygłupów;)
P.S. Dziadek zaraził poczuciem humoru i skłonnością do wygłupów;)
The enD
W następnym cyklu „Rodzice i dzieci” przepis na
muffinki a la Karolina;)
Jutro zabawki Maksia;)
Dołącz do nas! Jesteśmy na Facebooku FanPage MaksymDesign
Zapraszam
Muszę kupić Maluchowi tego Kamyczka. Czytałam same pozytywne opinie na temat tych książek i nie wiem, jak to się stało, że ich nie mamy :D
OdpowiedzUsuńMamy sporo książek, ale Kamyczek na nocniczku wymiata;) Ma fajne, błyszczące strony. Chyba dlatego mu tak odpowiada. Myślałam, że są niezniszczalne...ale się myliłam. 2 kartki zostały już usunikęte;) Maksio prowadza się po domu z tą książeczką, daje mi i "mam mu czytać!". Właściwie, to mówię już z pamięci "Kamyczek budzi się rano. Mama woła: Kamyczku, mam dla ciebie niespodziankę! Kamyczek znajduję tę niespodziankę w łazience. To jest nocniczek! ..itd...itd...;)
UsuńJak ja uwielbiam Kamyczka! Jak byłam mała, to go jeszcze nie było, za to teraz czytam, komu się da;) Ja też uwielbiałam grać w grzybki!!! Do tego pchełki i bierki:))) Tato grywał z nami czasem w niedzielę. Tak bardzo to lubiliśmy...:)
OdpowiedzUsuń