piątek, 28 września 2012

RODZICE I DZIECI


Mamuśki poczujmy się luksusowo

 

 Chyba nigdy nie czułam się mniej kobieco, jak po urodzeniu swojego ukochanego dziecka. Chociaż nie zdażyło się abym usłyszała od swojego konkumęża (czytać: ni to konkubent ni to mąż), że wyglądam jak worek po kartoflach....ja dokładnie tak siebie widziałam!


Poród nie należał do najlżejszych. Maksio był mistrzem krzyku, płaczu i kolek. Do tego okazało się,że do dziecka natura podarowała mi 2 lewe ręce. To wszystko razem spowodowało, że pierwsze miesiące spędzone z Maksiem były dla mnie delikatnie mówiąc....wyczerpujące.

 

 

 

Na szczęście jeszcze przed pojawieniem się w naszej rodzinie Ptyśka naczytałam się o tym jak to należy o siebie dbać. I wiecie co?......pomogło!!!!!

 
Przede wszystkim nauczyłam się szybko delegować zadania. Co za tym idzie..w opiekę nad Maksiem zaangażowana była cała rodzina!

 
Ponieważ nasze własne gniazdko rodzinne jeszcze się remontuje, na okres ciąży...aż do teraz .... zaparkowaliśmy u moich rodziców. Każdy kto mieszka z rodzicami, wie co to oznacza ;)....ale pomoc jest to niezastąpiona!

 

No i trafił mi się konkumąż, jak ślepej kurze ziarno. Nie dość, że wspaniały z niego partner to jeszcze lepszy ojciec. Z tego wszystkiego złożyłam mu życzenia z okazji Dnia Matki, bo idzie mu doprawdy imponująco.

 

Ja należę do matek, które od razu po urlopie macierzyńskim pławią się urlopem wychowawczym. I choć w domu kierat i tak jest ostry to korzystam, bo jak już wrócę do pracy, to sądząc po dbałości naszego państwa o dobro obywatela, pracować będę musiała w  ∞.....

 

Tak więc dzięki odpowiedniej organizacji Maksiem zajmowałam się głównie ja, w drugiej kolejności jego tatuś (druga kolejność tylko i wyłącznie z powodów zawodowych) moja mama i dekoracyjnie dziadek z moim bratem. Dekoracyjnie, bo w pierwszych miesiącach raczej Maksia badawczo obserwowali, niż cokolwiek przy nim zrobili.

 Ale taka pomoc to już wiele!!!!!!!

 
Podział obowiązków wygladał następująco:

 
W dzień, kiedy Maksio spał....ja również spałam.

Kiedy płakał, krzyczał i miał kolki....nosiłam go, śpiewałam Szła dzieweczka...i Stokrotkę, podawałam lekarstwa, karmiłam butelką, a w ostateczności jak już nic nie pomagało....załamywałam ręce.

Bywało, że po kilku takich hardcorowych dniach wyglądałam jakbym urwała się z placówki dla obłąkanych....czułam się zresztą podobnie.

 
W nocy co 3 godziny wstawałam, żeby dokarmić naszego ssaka.

Ale...tylko w tygodniu!! 2  noce weekendowe należały do mojego konkumęża. To było świetne rozwiązanie, które podsunęłą mi moja kuzynka. 2 przespane całe noce w tygodniu to prawdziwy luksus  dla młodej matki.

 
Spacery pokonywaliśmy w trójkę, rodzinnie. W zestawie Maksio, ja, Piotrek lub Maksio, ja, moja mama. Celowo piszę pokonywaliśmy, bo było to wyzwanie. Maksio na spacerach nieustannie wyginał się, płakał i histeryzował. My tłumaczyliśmy wszystkim zainteresowanym, że malec ma koleczkę. Doprawdy spacery w początkowych miesiącach życia Maksia, można śmiało zaliczyć do sportów ekstremalnych!!!!!!!!

Jak dla mnie luksusem było już to,że nie musiałam przechodzić tego sama..zawsze obok miałam pomocnika!!!!!

 

Kolejny luksus to pomoc mojej mamy. Od momentu przyjścia na świat  Makusia, to ona zajęła się gotowaniem ( z początku próbowałam karmić piersią, więc miałam specjalną dietę) i prasowała ubranka wnuczka. To była istotna pomoc, bo ja mogłam w tym czasie zająć się szkrabem lub porządkami w domu.

 

Jednak nie zapomniałam w tym wszystkim o swojej osobie. Ponieważ w ciąży przybyło mi ok.20 kg. musiałam pomyśleć o:

1.     Diecie

2.    Ćwiczeniach

3.    Odpowiedniej garderobie

4.   Zabiegach kosmetycznych

5.   Czasie dla siebie

1.   Dieta

·        ograniczyłam słodycze, choć bardzo je kocham

·        cukier biały zamieniłam na brązowy

·        jadłam..i jem nadal dużo zielonych warzyw

·        olej rzepakowy, migdały i pestki słonecznika (to tyle w kwestii tłuszczu)

·        białe odtłuszczone sery, jogurty naturalne

·        jaja na twardo

·        ryb..mało....ale polecam

·        gotowane piersi z kurczaka bez przypraw...są bardzo smaczne!!!!!

·        schab smażony z pieprzem i oregano...bez panierki!!!!

·        grapefruity..... doskonałe na redukcję cellulitu

·        inne owoce i warzywa

·        pieczywo ciemne....teraz jem już jasne bo mi troszkę zbrzydło razowe....ups

·        piłam dużo wody....głównie po to, żeby nie pić herbaty..bo tą musiałabym osłodzić. Starałam się wypijać min.12 szklanek wody, zieloną herbatę

·        oczywiście grzeszyłam pijąc kawę, jedząc czekoladę....ale nie potrafię umartwiać się w 100 %

·        byłam też na pizzy i piłam piwo (oczywiście nie karmiłam piersią i nie piłam piwa skrzynkami)

·        ponieważ nigdy nie byłam otyła i nie pochłaniałam zawrotnych ilości jedzenia, również po ciąży nie miałam problemu z ograniczeniami i dietą

2.   Ćwiczenia

·        Po 2 miesiącach zaczęłam delikatnie ćwiczyć. Z początku wygłodniała rzuciłam się na ćwiczenia, bo chciałam już wyglądać jak człowiek, ale coś mi wyskoczyło przy pępku. Myślałam, że to przepuklina. Na szczęście nie, ale lekarz doradził mi,żebym się ciut opamiętała. Dlatego z początku spacery to było to. Oczywiście szybkie i energiczne !!!!!



Tempo! Tempo!

 
 
 

I z uśmiechem na twarzy...tu już Maksio był fajny na spacerach....czyżby to sprawa egzorcysty...hehhee

 

·        Kiedy już mogłam ćwiczyć, to codziennie robiłam sobie krótkie serie na brzuch, uda,pośladki,nogi. Nie przemęczałam się, ale byłam systematyczna.

·        Raz w tygodniu 15 min ćwiczeń cardio....ładnie spalają tkankę tłuszczową

·        Próbowałam też 6 weidera....i ćwiczyłam, choć mało starannie i jakoś spektakularnych efektów nie zauważyłam...być może właśnie przez tą moją staranność.

·        Wszystkie ćwiczenia odbywałam z moim prywatnym trenerem czyli z komputerkiem. Wystarczy wejść na youtube.pl i do wyboru do koloru. Jednego dnia mogę ćwiczyć z panem w galotkach w paski (a la Borat), kiedy indziej z miss fitness (choć tu można popaść w kompleksy)....lepiej ćwiczyć kiedy chłopa nie ma w domu...żeby nie zobaczył jak powinnam wyglądać... hehe. Ostatnio upodobałam sobie Mel B. i ABS na brzuch w jej wykonaniu. Jak dla mnie, świetne ćwiczenia. Polecam internet bo po pierwsze kasa zostaje w kieszeni, a po drugie możecie ćwiczyć w każdej wolnej chwili (np. gdy brzdąc uśnie). Maksia bardzo śmieszy „mama ćwicząca”. Często szarpie mnie za włosy, albo pode mną przechodzi (gdy robię wymachy nóg do tyłu)...jest zabawny....ja pewnie też.

·        Basen.....chociaż raz w tygodniu popływać. Nie wiem czy moje pływanie można tak nazwać. To raczej utrzymywanie się na wodzie, ale zawsze tą godzinkę 4 kończynami troszkę pomacham...a to już coś. Uwaga na masaże wodne na basenach! Nie przesadzajcie. Jak chciałam sobie ujędrnić brzuch to wyszłam z basenu w stanie lekko zdeformowanym. Brzuch był czerwony i znów mi coś wyskoczyło obok pępka...także jak we wszystkim polecam umiar;)

·        Raz wyskoczyliśmy z konkumężem na kilka dni w góry i pojeździliśmy na snowboardzie....polecam...zwłaszcza podchodzenie pod górę z deską na plerach....czyli coś dla początkujących;)

1.   Odpowiednia garderoba

·        Przed ciążą większość mojej szafy zajmowały ubrania dla 10 latek. Musiałam dokonać selekcji;)

·        Wybrałam ubrania, które tuszowały mój brzuszek, ale jednocześnie uwydatniały co nieco.
 
 

Czasami, choć rzadko zakładałam wysoki obcas... Mnie, nie wiem jak wam, obcas dodaje nie tylko centymetrów, ale i pewności siebie;)
 


Hehe...nóżka jeszcze galanta....;P

 

4. Zabiegi kosmetyczne

 Dziewczyny jak macie czas i pieniądze to korzystajcie z dobrodziejstwa obecnych czasów. Mnóstwo gabinetów kosmetycznych, pełen wachlarz zabiegów. Jedne wysmuklają sylwetkę, inne ujędrniają ciało...ooooo ujędrnianie ...... to chyba najbardziej przyda się po porodzie.

 

Ja nie korzystałam, ale nie powiedziałam nie;)

Jeśli niedoskonałości w 100% nie znikną to oczywiście, że odwiedzę SPA

 

Postawiłam na sposoby domowe i też nie ma tragedii.

·        smarowanie ciała (brzuch, uda, pośladki) sokiem ze świeżego grapefruita

·        peeling z kawy

·        masaż prysznicem...ciepła/zimna woda

·        stosowanie balsamów ujędrniających

·        efekt.....jest coraz lepiej...czyli potrzebujemy czasu i wytrwałości ;)

6 Czas dla siebie

·        owszem zaczęłyśmy być matkami, ale nie przestałyśmy być ludźmi!!!!!!

·        potrzebujemy  czasu wyłącznie dla siebie

·        bycie sam na sam ze sobą......to jest luksus!!!!!

·        dla mnie odskocznią była nauka francuskiego (zaliczyłam 2 poziomy...on line)

·        nauczyłam się robić na szydełku

·        haftowałam.....obrazki dla maksia (a nie po obrazkach;))

·        ogarniałam różne programy komputerowe

·        zaszczepiłam w sobie bakcyla scrapbookingowego

·        zaczęłam sama robić biżuterię....polecam!!!!

·        spotkania z kumpelkami...bardzo ważne i nie przesadzajcie z tematami kupkowo/kolkowymi. Dajcie wygadać się innym! Posłuchajcie!!

·        wyjazd z konkumężem bez dziecka....bingo!!!
 
  • zaliczenie przebierańców
To ja w roli „kobiety, która zbłądziła”
 




i konkumąż w charakterze „pracodawcy”.
 


 
 

·        Wszystko to na co znajdziecie czas i co Was odstresuje!!!!!

·        Niekiedy nie ma możliwości, żeby to wszystko zostawić i delektować się tylko swoim towarzystwem. Ale czy nie jest cudownie w trójeczkę wybrać się na spacer do lasu...cichutko....wiewiórki mówią dzień dobry.....też może być miło...
 
 
(spacer w trójkę...zdjęcie zrobiła wiewiórka ;P)

 

Dzieci są ważne.....ale szczęśliwe matki nie mniej!!!!!

Ja jestem super szczęściarą. Mam nadzieję,że wy również. Jeśli coś szwankuje, zawsze można to naprawić!!!! Powodzenia w byciu mamą!!!!

 

Ha...jutro świetny temat..czyli „Skarpetki”

Błahy...ale przyjemny.

Już za tydzień w cyklu "Rodzice i dzieci" WYJĄTKOWY ARTYKUŁ, czyli uwielbiana przeze mnie i większość nowoczesnych rodziców nowa, polska marka CZESIOCIUCH !!! Jeśli jeszcze o niej nie słyszeliście, to zapewne wiecie kim jest Czesław Mozil! To właśnie on i wspaniała projektantka Dorota Zielińska dołożyli wszelkich starań, aby powstała mega fajna kolekcja ubrań dla dzieci! ....a ja o tym napisałam ;P
 

Zapraszam



 
 
 
 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...